Życie, czyli Ziemia w roli głównej
Podczas jesiennego, chłodnego południa ulicami przedmieścia pospiesznym krokiem pędziła do domu dziewczyna o imieniu Talula. Jej spojrzenie było kasztanowe, a włosy mieniły się w złotym miodowym kolorze, skóra pachniała lawendą, a jej wyraz twarzy okazywał zmartwienie i głęboki smutek. Szła przez ulice, na których było gęsto od opadających jesiennych liści, a w powietrzu wyczuwało się coś, co chciało dać znak o zbliżających się zimnych, pochmurnych dniach.
Talula odczuła lekki głód, niedługo zastanawiając się wyciągnęła z torby mały batonik. Zręcznie rozwinęła opakowanie, które natychmiast wypuściła na ziemię. Przez chwilę poczuła dziwny chłód na ramieniu, nie był to zwykły wiatr, wydawałoby się jakby tylko ona poczuła chłodny powiew na swoim kaszmirowym swetrze. Nie zwracając większej uwagi, wyciągnęła chusteczkę, żeby wytrzeć palce poplamione czekoladą. Pobrudzona chusteczka wyleciała jej z rąk, Talula jednak tego nie zauważyła.
Kiedy dochodziła już do pasów, na których migało zielone światło przyspieszyła, w połowie pasów zauważyła bardzo jasne światło. Przez chwilę wydawało się jej, że czas stanął w miejscu, zamknęła oczy, poczuła zimne powietrze i dziwnie nieprzyjemny ucisk na swoim ciele.
Po chwili Talula otworzyła oczy, czuła się niesamowicie zrelaksowana, nie bardzo wiedziała co się stało. Uniosła wzrok i nie mogła uwierzyć w to co widzi... Miejsce było niesamowite, wokół mnóstwo zielonej roślinności, powietrze pachniało świeżością jakiej nigdy wcześniej nie czuła. Niebo wyglądało jak pastelowa kredka, kwiatki i inne rośliny były tak kolorowe, że Talula zamknęła na chwilę oczy, bo nie mogła spojrzeć na nie wszystkie na raz.
Przez chwilę zadawała sobie pytania – Co ja tu robię? Dlaczego się tutaj znalazłam? Kiedy wrócę do domu? Podniosła się do góry i ujrzała staw, w którym zobaczyła swoje odbicie. Na tafli wody dostrzegła, że nie ma już na sobie starego, znoszonego, kaszmirowego swetra, tylko zwiewną kremową sukienkę. Wciąż zastanawiała się, co się z nią stało. Chciała znaleźć odpowiedź ale nie wiedziała, jak ma to zrobić.
Nagle obok swojego odbicia stanęła starsza kobieta o dobrym spojrzeniu. Kobieta miała długie, lekko pofalowane siwe włosy, nad którymi latały kolorowe motyle. Talula odskoczyła w drugą stronę, na co starsza pani uśmiechnęła się życzliwie i powiedziała – Kochanie nie bój się, jestem tutaj dla ciebie.
Talula spojrzała ogłupiającym spojrzeniem i zapytała – Czy ja umarłam? Przepraszam, ale naprawdę nie pamiętam, żebym wybierała się w to miejsce.
Starsza kobieta zaśmiała się mówiąc – Bystra dziewczyna, wyjaśnię ci wszystko, ale daj mi trochę czasu.
Dziewczyna skinęła niepewnie głową. Kobieta widząc akceptację u dziewczynki powiedziała stanowczo – Chodź ze mną! Pokażę Ci coś.
Szły w milczeniu, ale Taluli nie przeszkadzało to, że nic nie mówią do siebie, z reguły Talula była typem samotnika, dobrze czującym się we własnym towarzystwie.
- Jesteśmy już na miejscu – oznajmiła Starsza Kobieta.
- To znaczy gdzie? – zapytała zdenerwowana Talula.
- W miejscu, w którym wszystko zrozumiesz -powiedziała jakby szydząc z niej starsza kobieta.
- Nie ważne, jest mi już wszystko jedno, proszę mi tylko obiecać, że zdążę wrócić do domu zanim rodzice wrócą – odpowiedziała znudzonym głosem dziewczyna.
Obie weszły do jasnego pokoju, w którym nie było niczego oprócz czarnych metalowych drzwi, szczelnie zamkniętych. Pośrodku pomieszczenia stanęła kobieta pytając – Wchodzimy?
-Wchodzimy? Gdzie? Po co? – zdezorientowana pytała dziewczynka.
Starsza Kobieta podeszła do drzwi i pchnęła je do przodu. Drzwi otworzyły się i weszły do środka. Nagle Talula wystraszyła się, cofnęła się do tyłu, aby móc wrócić z powrotem, ale drzwi zniknęły, ogarnęła ją panika. Starsza Kobieta spojrzała na nią i powiedziała – Teraz rozumiesz?
Talula nie wierzyła w to co widzi, znajdowała się w środowisku, w którym nie było trawy, żadnych drzew, nawet jednego kwiatka. Niebo było szare, powietrze miało zapach palącej się trawy, dookoła można było zauważyć, że pozostałości po roślinach stanęły w płomieniach. Obok jej stóp, Talula zauważyła papierek z batonika, którego jadła wracając do domu, i jej brudną chusteczkę.
- Zaczynam rozumieć o co Pani chodzi. Zgadzam się, nie powinnam była zaśmiecać ulicy, ale tyle hałasu o jeden papierek?
- Jeden papierek?! - zapytała oburzona Starsza Kobieta.
- Skoro już zdążyłam pokazać Ci to miejsce, powinnaś chyba zrozumieć, że to nie jest tylko ‘jeden papierek’. Ludzie zaśmiecają swoją planetę cały czas, nie zdają sobie sprawy jakie konsekwencje niesie zaśmiecanie.
- Jakie? Bierze Pani to chyba zbyt poważnie.
- Chodź, to zobaczysz – odparła kobieta.
Nagle dziewczyna zobaczyła zwierzęta, które wyglądały jakby właśnie zasnęły, ale Talula uświadomiła sobie, że one nie zasypiają, bo zasnęły już na zawsze.
Bardzo wzruszyło to ją dlatego, że tak bardzo kochała zwierzęta. Wciąż zastanawiała się co ma powiedzieć.
- Przykre, prawda? To co Ci pokazuje to iluzja, która stanie się rzeczywistością, jeśli dalej wszystko będzie tak wyglądać – powiedziała z westchnieniem kobieta.
- Nie chcę żeby tak się stało naprawdę, ale nie wydaję mi się, żebym miała na to jakikolwiek wpływ – powiedziała dziewczynka.
- Masz więcej możliwości niż Ci się wydaje – powiedziała tajemniczo Starsza Kobieta.
- Na ziemi jest teraz cieplej niż kiedykolwiek podczas ostatnich dwunastu tysięcy lat. Do końca tego wieku, jeśli utrzymają się obecne ‘trendy’, temperatura na ziemi będzie wyższa niż kiedykolwiek w ostatnich dwóch milionów lat, tak nazywamy globalne ocieplenie.
- To źle? – zapytała z zaciekawieniem Talula.
- Tak, ponieważ konsekwencje tych drastycznych wzrostów temperatury, spowodowanych przez spalanie paliw kopalnych będą straszne.
- To znaczy? Co się stanie?
- Wyginą zwierzęta, które tak bardzo kochasz, piękne rośliny, susze, wzrost poziomu mórz i setki milionów uchodźców z obszarów, które znajdą się pod wodą.
- Brzmi strasznie, ale co mogę zrobić? – zapytała dziewczyna.
- Mam coś dla Ciebie.
Starsza Kobieta wyciągnęła z dużego pudła zielony rower, postawiła go przed Talulą i powiedziała: - To prezent dla Ciebie.
Talula roześmiała się i zapytała: - Rower?! To ma zmienić świat i środowisko?
- Oczywiście, ze nie tylko rower ale chyba nie rozumiesz, dlaczego chcę Ci go dać – odpowiedziała kobieta.
- Czekam na wyjaśnienia. – Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Niewielkie zmiany w codziennym zachowaniu pomogą oszczędzać energię i zmniejszają emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Korzystając z transportu publicznego zamiast samochodu, a najlepiej z roweru, który dla ciebie przygotowałam, rezygnując z podróży samolotem na rzecz kolei, dbając o dobrą izolację domu, kupując produkty lokalne, zamiast z odległych od ciebie krajów i zmieniając oświetlenie na energooszczędne. Jak widzisz jest tego mnóstwo, zatem kilka rzeczy jest do zrealizowania przez Ciebie.
- Tak, myślę że potrafię to zrobić. Dziękuje za wyjaśnienia, ale chciałam o coś zapytać.
- Tak? O co możesz jeszcze chcieć zapytać?
- Wciąż nurtuje mnie to, jak się tutaj znalazłam, nie odpowiedziała pani wcześniej.
- Jestem obserwatorką środowiska. Próbuję nawrócić ludzi, którzy ranią w ten sposób Ziemię. Kiedy zobaczyłam Ciebie, idącą i wyrzucającą śmieci, zrozumiałam, że tak młoda dziewczyna musi wiedzieć jak zadbać o swoje życie, bo Twoim życiem jest Ziemia.
- Przez chwilę pomyślałam, że miałam wypadek. Teraz kiedy przypominam sobie, to przecież przechodziłam przez pasy i to jasne światło... – Powiedziała Talula.
- Tak, to prawda. Miałaś wypadek, ale nie martw się o nic, wrócisz do domu, już ja o to zadbam – uśmiechnęła się Starsza Kobieta.
- Obiecaj mi tylko, że odmienisz swoje życie, tak jak Cię tego nauczyłam. Pamiętaj proszę o tym, że zadbasz nie tylko o samą planetę, ale o swoje życie.
- Obiecuję, zmienię się – powiedziała przekonującym tonem Talula.
Starsza Kobieta objęła ją i powiedziała: - Żegnaj!
Nagle Talula uniosła się do góry, zamknęła oczy i czuła jakby właśnie zasnęła.
Po chwili obudziła się w szpitalnym łóżku, gdzie dookoła stali jej rodzice, dziewczyna uśmiechnęła się.
Mama Taluli zapytała: - Jak się czujesz? Miałaś wypadek, ale już jest wszystko w porządku, nie martw się – mówiła rozdygotana.
- Wiem, nie martwię się mamo – mówiąc to, wstała, podeszła do okna i uświadomiła sobie, że widzi coś czego wcześniej nie dostrzegła. Drzewa, ptaki, mnóstwo opadających liści. Przez chwilę zakręciła się jej łza wokół oka. Pomyślała sobie, że ma ogromne szczęście doświadczać takiego widoku na co dzień.
- Ktoś zostawił pod drzwiami rower, opakowany w czerwoną kokardę. Nie mam pojęcia od kogo ten prezent? – pytała ze zdziwieniem mama.
Talula gwałtownie odwróciła się, dotknęła delikatnie roweru i spojrzała na mamę mówiąc: – Ale ja wiem. – Uśmiechnęła się, wsiadła na rower i rozpędziła się po szpitalnym korytarzu.
Sara Wróbel, uczennica klasy 3, II miejsce
Liceum Akademickie w Częstochowie
No comments:
Post a Comment